wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 2 - "Jak przez przypadek wyparowałem rodzinną maskotkę"

Stałem jak głupi i patrzyłem się na trzy czarne psy. Były trochę wyższe niż nasza suczka - pani O'Learly, która nie należała do najmniejszych, bo ledwo mieściła się w naszym garażu. Słyszałem kiedyś, że jak człowiek zobaczy trzy razy ogara piekielnego, to zginie niewyjaśnioną śmiercią w najbliższym czasie. A jak zobaczy trzy ogary w tym samym czasie? Ludzie, co ja wyrabiam?! Stoję w obliczu śmierci, a myślę o jakichś legendach. Weź się w garść Charles!
Uniosłem ostrożnie miecz mierząc zwierzaki zabójczym wzrokiem. Przynajmniej wydawało mi się, że tak na nie patrzę. Miały ogromne kły i czujne, postawione pionowo, uszy. Ogony chodziły w prawo i w lewo jakby cieszyły się na nasz zgon, nie dziwię się im. Jak już wspominałem nie raz, nasza rodzinka jest trochę pokręcona. "Halo! Później przyjdzie czas na refleksje! Te potwory mogą nas zaraz zabić!" - ta myśl mnie ocknęła i wtedy... Zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem wtedy zrobić. Rzuciłem się na nie.
Kiedy o tym teraz myślę musiało wyglądać to trochę desperacko, jakbym chciał udowodnić, że ja też coś potrafię. Prawdę powiedziawszy jedyne co chciałem wtedy udowodnić to to, że żaden zaśliniony kundel nie będzie mi pluł na mój skoszony trawnik! Ciąłem mieczem na wszystkie strony, ale psy omijały mnie podnosząc łapy jakbym był zabawką. No, nie! Tego już za wiele! Nie mogę zrobić z siebie pośmiewiska!
Przebiegłem psom pomiędzy łapami i wgramoliłem się jednemu z nich na ogon. Szczerze powiem przypomniała mi się jazda kolejką górską. Podciągnąłem się z całych sił i już po chwili siedziałem na grzbiecie piekielnego zwierzaka. Usadowiłem się na jego karku i zahaczyłem stopami o jego uszy. Po raz kolejny uniosłem miecz i w tym właśnie momencie...
- Uważaj Charles!
Tak, jakbym o tym nie wiedział. Dzięki super pomocy mojego wujka spokojne dotąd psy zaczęły szaleć. Jeden szczekał głośniej od drugiego, piski moich sióstr poniosły się po okolicy, a potwory rzuciły się do ataku. Ten, na którym siedziałem stanął na dwóch łapach i skoczył na szopę obracając wszystko w proch.
- OGARNIJCIE SIĘ WY NIEOGARNIĘTE PIEKIELNE OGARY! - wykrzyknąłem najodważniejsze zdanie na jakie było mnie stać.
To otrzeźwiło umysły moich rodziców, którzy do tej pory stali jak skamieniali i nie raczyli nawet się ruszyć. Halo! To oni są dziećmi bogów, nie ja! Moja mama wyciągnęła sztylet i ruszyła na jednego z cudnych psiaków, a mój tata wyciągnął długopis... JAK ON CHCE Z NIMI WALCZYĆ DŁUGOPISEM?! Dopiero po chwili zrozumiałem, że to Orkan. Magiczny długopis, który po odetkaniu zamienia się w miecz. Zabawa się rozpoczęła. Tata zajął się jednym zwierzakiem, mama drugim, ale o mnie nikt nie pamiętał - bo niby czemu?! Jechałem sobie właśnie tylko na przejażdżkę na łąkę, na bardzo przyjaznym dla otoczenia koniku, który najbardziej na świecie kocha jeść cukierki - czy oni oszaleli?! Nie myśląc za wiele chwyciłem się uszu psa i zsunąłem się na jego nos. Ogar najwyraźniej nie wiedział o co chodzi, bo zrobił tylko zeza i stanął jak wryty. Po chwili chyba jednak stwierdził, że jestem tylko owadem, bo strząsnął mnie łapą i pobiegł dalej. Czułem ból w całym ciele po zderzeniu z ziemią, ale dzielnie podniosłem się i pobiegłem w stronę psa. Ku mojemu zaskoczeniu był na tyle głupi żeby wbiec do garażu. Na moich oczach rozpętała się prawdziwa walka. Pani O'Learly skakała na mojego przewoźnika... Albo na odwrót. Stałem nie wiedząc co począć. No co wy byście zrobili, gdyby dwa piekielne ogary biły się na śmierć i życie, z czego jeden z nich jest domowym pupilem, a ich bijatyka zagraża twojemu domowi całkowitym zniszczeniem? Na swoją obronę powiem : nie miałem innego wyjścia. Zaatakowałem. Na początek przyjrzałem się zwierzakom i zdecydowałem, że dźgnę tego po lewej. Czemu? Bo prawie mnie zgniótł. Zamachnąłem się mocno i patrzyłem jak pies rozpada się w proch. Coś ścisnęło mnie za gardło. Ciche warczenie przypomniało mi, że nie jestem sam.
- Pani O'Learly? - spytałem niepewnie zaciskając zęby.
Donośny szczek i pazury na mojej bluzce uświadomiły mi co zrobiłem, lecz zanim zdążyłem się udusić pod ciężarem ogara z pomocą przybył Chejron i przeszył psa na wylot. Patrząc na pył, który pozostał po zwierzakach odkryłem mroczną prawdę. Pierwszym potworem jakiego udało mi się zgładzić był mój własny pies. Wypuściłem miecz i opadłem na powrót ziemię ciężko dysząc. Ramię z raną po pazurach nieźle piekło, czułem jakby ktoś zmiażdżył mi płuca wałkiem, a moja lewa ręka była chyba zwichnięta. Wstałem i na trzęsących się nogach ruszyłem w kierunku rodziców. Tuż przed nimi upadłem na piach i leżałem trzęsąc się jak galareta. Wszyscy milczeli. Nie powiem, że liczyłem na gratulacje - bo kto by liczył na gratulacje z okazji zabicia pupilka domowego?! - ale chociaż uścisk i gadka, że sobie dobrze poradziłem czy coś. A tu... cisza. Wszyscy milczeli. Wyprostowałem się do pozycji siedzącej i próbowałem opanować zawroty głowy. Cała rodzina wlepiała we mnie gały. 
- No co? - zapytałem nie do końca rozumiejąc.
Bianca jako pierwsza wykonała jakiś gest i pokazała palcem ponad moją głowę. Podniosłem wzrok i zamurowało mnie. Nad moimi brązowymi włosami powoli obracał się znak. Znak koguta z hełmem przerażenia na głowie. Znak Hadesa.

Tata mówił mi, że jak dzieci dowiadują się, że są półbogami, to bogowie muszą najpierw uznać to dziecko, czyli udowodnić (w postaci znaku), że to są ich dzieci. No proszę chyba zostałem uznany, ale to by musiało oznaczać, że...

- MAMO, CZY TY CHODZIŁAŚ Z HADESEM?! - wrzasnąłem na całe gardło czując nagły przypływ energii.
- Co? - Chejron roześmiał się i zaklaskał w dłonie - Dobra, koniec żartów, gdzie ukryta kamera?
Nikt nie odpowiedział. Rodzice patrzyli się na siebie porozumiewając się w milczeniu. Nie znoszę jak to robią.
- Chyba musimy porozmawiać. - odezwała się mama.
- CHYBA?! - krzyknąłem podnosząc się z ziemi.
- Charlie, uspokój się. - rzekł tata kładąc mi dłoń na ramieniu. - Wejdźmy do środka

Łatwo mu mówić. Uspokój się. Taaak. Charles, właśnie przed chwilą tylko zostałeś ranny w bitwie z trzema piekielnymi ogarami i okazało się, że jesteś półbogiem i to synem Hadesa,  to nic, uspokój się.

Usiedliśmy w salonie, a mama zaparzyła herbaty. Tak, bo niby czemu nie?! Wydawało mi się, że minęła godzina zanim odezwał się ojciec.
- Nie jesteś moim dzieckiem.
- No co ty nie powiesz?! Jestem tylko dzieckiem Hadesa, tato! Wybacz, nie tato. MÓJ TATA JEST SYNEM BRATA MOJEGO TATY! To takie normalne, prawda kuzynie?!
- Charles, nic nie rozumiesz... - mruknęła Annabeth. - Moim dzieckiem też nie jesteś.
Zamurowało mnie. Siedziałem gapiąc się w szare oczy matki i próbowałem przetrawić jej słowa.
- Czyli, że...
Westchnęła.
- Któregoś wieczoru wracaliśmy ze spaceru i jakimś cudem znaleźliśmy cię na ulicy. Właściwie to płakałeś przytulony do płotu, za którym stała Pani O'Learly jakbyś wyczuwał krewną z podziemi. - zamilkła - Nie wiedzieliśmy kim jesteś, ale czułam w tobie coś wyjątkowego. Nie mogliśmy cię zostawić. Byłbyś narażony na ataki potworów.
Nie wiedziałem co powiedzieć. No, a jak wy byście zareagowali na wiadomość, że jesteście herosami, wasi rodzice to wasi kuzyni, waszym ojcem jest Hades, a matką... No właśnie. Nie wiadomo. Moje rozmyślania przerwał Chejron.
- Czy chciałbyś pojechać na obóz herosów?
Rozejrzałem się. Dopiero teraz zorientowałem się, że to pytanie kierowane jest do mnie i przypomniałem sobie, że ten centaur jest tam nauczycielem. Wziąłem głęboki oddech, już wiedziałem co mam zrobić.

~ ~ ~  


No i w ten oto sposób kończę rozdział drugi ;D Nie wiem czy wam się podobał, ale osobiście jestem z niego zadowolona :* Liczę na szczere komentarze :) Dużo dla mnie znaczy nawet krótka wypowiedź ;) Okej, wpis z dedykacją dla : Lily Lou (zdrowiej kochana!!!!), Destiny (mojej motywacji :*), Wiktorii (mojego natchnienia :*), AAlexy (mojej satysfakcji :*) i OliFFki (mojej energii :*) <33 Dziękuję za wejścia i komentowanie <3 Pozdrawiam!

11 komentarzy:

  1. Jezus, no brak mi słów!
    W tak krótkim rozdziale potrafisz tak bardzo wciągnąć czytelnika, że aż jestem w szoku, bo jesteś w tym lepsza niż niejedna autorka/autor, których książki czytuję. Po prostu szok!
    A teraz podsumujmy:
    1. Jeśli ten 'groźny wzrok' wyglądał tak samo jak ten w Twojej wersji na żywo, to... Hahahahahahahaahahahaha. xDDDD (nie ma to jak szeroki zasób słownictwa).
    2. Bardzo podobał mi się opis walki z ogarami, niesamowicie wciągający, ale... wciąż niejasny. No bo... ee tam, wyjaśnisz mi w szkole. :P
    3.Przemyślenia bardzo sympatyczne, szczególnie, że mam wrażenie jakbym obcowała z Tobą tylko w męskiej wersji. xD
    4. ,,MAMO CZY TY CHODZIŁAŚ Z HADESEM?!"- haha, geniusz, ale kocham już naszego bohatera, dajże mi jego numer, albo linka do fejsa. ^^
    5. No i ta wiadomość na samym końcu... Troszkę to przykre, że jednak nie wychował się ze swoją rodziną, ale... ja go chętnie pocieszę. :P
    6. Obóz Herosów?! Jezu, już się nie mogę doczekać! Nawet nie wyobrażasz sobie jak wielkie podniecenie odczuwam w związku z nadchodzącym rozdziałem, chyba sama zacznę Ci werbować czytelników, bo nie wytrzymam długiej rozłąki... ;(
    A teraz:
    W sumie nie, co ja mam tu jeszcze pisać? Wszystko, co miałam Ci do powiedzenia już napisałam, ale powtórzę to jeszcze raz:
    Niech Rowling, Montgomery i Tolkien się schowa, bo teraz nastała era Kasienicowa! <3
    -Wiktoria



    A TERAZ TAKI BONUSIK:
    Jak napisałaś o tym znaczku, co się wyświetlił nad głową jak klęczał w trawniku i cały się telepał, to sobie wyobraziłam go w wersji Charles_Sims001, w sensie jako Sima. A później to wszystko mi się skojarzyło z E-buy'em (wiem, z błędami, ale kit), dziwne...

    WPADAJ: http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromnie dziękuję za dedykację i krótko i treściwie powiem, że rozdział był świetny, niesamowity, BOSKI, a do tego wspaniale napisany. Uwielbiam Charles'a, nie wiem dlaczego, jest po prostu bardzo urzekającym bohaterem i nie mogę się doczekać co go spotka w następnym rozdziale. Wybacz, że kończę tak szybko, ale gdyby teraz zobaczyła mnie jakaś pielęgniarka - zabrałaby mi laptopa na kilka dni. ;/
    Pozdrawiam ze szpitala i życzę zdrowia tym razem! ;)
    ~ Twoja Lily
    Ps: W stu procentach zgadzam się z moją przed mówczynią w sprawie: " Niech Rowling, Montgomery i Tolkien się schowa, bo teraz nastała era Kasienicowa ". ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja nie mogę ;O
    Rozdział był boski. Walka Charles'a- czekałam na nią i bardzo mi się spodobała. Syn Hadesa... Tym to zaskoczyłaś raczej każdego, a nie powiem udało ci się to. Jestem ciekawa co będzie dalej i co on zrobi. Gdzieś tam w środku knuję, że Charles może chcieć spotkać się ze swoim ojcem, ale nie wiem.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz ja zaczynam. Sama nie wiem ile razy to już mówiłam ale powtórzę znowu ,jesteś geniuszem! <3 Pierwsza część rozdziału mnie tak rozbawiła ,że po prostu turlałam się po łóżku ze śmiechu. Przemyślenia Charles'a zawsze spoko ,kocham je ♥ Poważnie ,mogę go wziąć sobie na chłopaka? xD Biedna Pani O'Leary :c ale chyba jakimś sposobem wróci co? "MAMO, CZY TY CHODZIŁAŚ Z HADESEM?!" Padłam! Leżę i nie wstaję ,najlepsze w tym wszystkim jest to ,że na początku też się zastanawiałam co Ann odwaliła z Hadesem =D. Ale teraz takie wielkie zaskoczenie i tyle pytań. Kto jest mamą Charles'a? Czemu go zostawiła? Co on teraz zrobi? Bogowie ,głowę mi zaraz wysadzi. Cudowny rozdział ,zazdroszczę Ci talentu *-*. Dziękuję za kolejny dedyk ,jesteś kochana ,że o mnie pamiętasz. Czekam na nn i życzę masy weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje za dedykacje :* ♥ ♥ ♥
    Wiem że jest ci trudno jak piszesz jako chłopak, ale wychodzi ci toświetnie! <3 Powinnaś częściej xDDD
    ,,mierząc zwierzaki zabójczym wzrokiem." - Nie no kocham ten fragmenty zdania. <3 On jest świetny ^^ To samo robiłaś z Aresem ? xDDD ,,Miały ogromne kły i czujne, postawione pionowo, uszy.: - No mówiłam że Ares *____* Jak można się rzucić na takie słodziutkie pieski?.! ;/ ;) Masz wyobraźnie ;*
    Odkąd przebieganie pod psimi łapami kojarzy się zkolejką górską? O_o xD
    ,,OGARNIJCIE SIĘ WY NIEOGARNIĘTE PIEKIELNE OGARY" - krzyknę tak do ciebie jak będziemy szły na spacerze a ty dostaniesz głupawki . ^^ <3
    ,,MÓJ TATA JEST SYNEM BRATA MOJEGO TATY!" - nie ogarniam :o xD ♥
    Nie no ten rozdział wymiata. <3
    Mój roczny kuzyn się nawet śmieje . :D Myślałam że jak mu cos przeczytam to zaśnie a on zaczoł jeszcze bardziej biegać i bić misia korektorem! xD To wszystko twoja WINA !!! ♥
    Kocham kocham kocham ten rozdział <3
    Dziękuje Dobranoc ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję.
    Przeczytałam od razu, ale nie miałam chwili, żeby skomentować.

    A więc tak. Rozdział jest wspaniały!
    Najbardziej podobała mi się walka z psami, całkowicie w moich gustach :D
    Dostałam lekkiego szoku, gdy przeczytałam fragment o tym, że jego ojcem jest Hades, a matką nie-wiadomo-kto.
    Przeczuwam, że Charles zgodzi się na ten obóz Herosów i nie mogę się doczekać, aż się tam znajdzie :D
    Myślę też, że wkrótce pozna swojego "tatusia" i dowie się, kto był/jest jego matką.

    Och! Już nie mogę się doczekać dalszego rozwinięcia akcji!!

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę ogromnej weny,
    Reasy :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno!!! Teraz mogę już na 100% powiedzieć, że czternaście lat temu, gdy panowała sroga zima, a góry pokryte były śniegiem i skute lodem, na świat przyszła mała dziewczynka... Niestety, nastała wojna między śmiertelnikami, a bogami Olimpu i niechcący ktoś upuścił Cię z rąk, akurat na skraju góry...
    Szybowałaś całe czternaście lat przez chmury. Nie straszne Ci były zamiecie i wichury!
    I właśnie wtedy wylądowałaś na Ziemi...
    Nasz świat straszliwie Cię zmienił!
    Twoje zabójcze myśli i pomysły przerosły zwykłych ludzi...
    Jednak wierzysz, że pewnego dnia, wśród obłoków znów się zbudzisz, aby kreować z góry nasz świat <33
    CHCĘ PRZEZ TĄ KRÓTKĄ OPOWIEŚĆ WYJAŚNIĆ, ŻE URWAŁAŚ SIĘ Z OLIMPU!!!! (i nawet mi się zrymowało! O_o) Twoje opowiadanie jest niesamowicie magiczne i za każdym razem przenosi w inny świat ^^
    "MAMO, CZY TY CHODZIŁAŚ Z HADESEM?! " - już się boję, co mój pies musiał pomyśleć na mój temat, gdy zobaczył mnie w stanie, gdy to przeczytałam... Może dlatego ma takie wypukłe oczęta? xD
    Ohh...skoro jego ojcem był przystojny Bóg z podziemi, to nasz Charles również musi być niczego sobie :**
    I znów mam mętlik w głowie! Kim jest jego mama?! Persefona? Wenus? Afrodyta? :D
    W każdym razie koooocham jego teksty ;P
    I Pani O'Learly... O nie ;'( mam nadzieję, że jednak nic jej się nie stało.. :)
    Czekam czekam NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ następnego rozdziału!!!!
    Aha, i dziękuję za wspaniałą dedykację :D jestem zaszczycona :**

    Całuję gorąco ;3
    ~AAlexa

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohohoo... :o
    Wyjebisty, super, zajefajny rozdział!!!!!! XD
    Trochę krótki, ale tyle akcji i w ogóle wszystkiego, że szook! :D
    Cudownie piszesz! Każdy kolejny rozdział jest coraz ciekawszy! Jak się nie mogę doczekać co będzie dalej! *.*
    Charles synem Hadesa?? O.o Okeeej.. a kto jest jego matką?.. I co się stało z Panią O'Learly? ;<
    Ta bitwa była mega! xD
    Uświadomiłam sobie teraz jak bardzo wybuchowy charakter ma Charlie XD Naprawdę BARDZO wybuchowy!
    No... Ciekawie, ciekawie..! :D

    Pisz szybko nowy rozdział! Nie mogę się doczekać :>

    Pozdrawiam i życzę MNÓSTWA weny! ^^
    ~Eveline.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwaga, komentarz w dwóch częściach bo był za długi >.<
    (mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza O.o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to najpierw błędy może, bo ludzie z reguły wolą te gorsze wiadomości na początek:

      "Były trochę wyższe niż nasza suczka - pani O'Learly, która nie należała do najmniejszych, bo ledwo mieściła się w naszym garażu." - tutaj... znaczy, to nie jest błąd, ale chyba lepiej by było jakoś tak: "Były odrobinę większe, niż nasza suczka Pani O'Leary, która, nawiasem mówiąc, nie należała do najmniejszych - ledwo mieściła się w naszym garażu"

      "Weź się w garść Charles!" - przecinek po garści

      "ta myśl mnie ocknęła" - jestem prawie stuprocentowo pewna, że tak się nie mówi ;D. KTOŚ może się ocknąć, ale nikt/nic nie może KOGOŚ ocknąć ;)

      "o zginie niewyjaśnioną śmiercią w najbliższym czasie" - "w najbliższym czasie zginie niewyjaśnioną śmiercią.

      "Ogony chodziły w prawo i w lewo jakby cieszyły się na nasz zgon, nie dziwię się im." - Ogony nie chodzą. Znaczy, wiem o co Ci chodziło, ale po prostu nie chodzą. Psy mogły MERDAĆ OGONAMI (albo machać, albo majtać, cokolwiek). Po drugie, z "nie dziwię się im" zrobiłabym osobne zdanie.

      "Jak już wspominałem nie raz" - nieraz. Odsyłam do Pana Macieja Malinowskiego: http://www.przelom.pl/porady/2744/Nieraz-i-nie-raz-naraz-i-na-raz-takze-i-tak-ze/

      "No, nie!" - bez przecinka

      "Usadowiłem się na jego karku i zahaczyłem stopami o jego uszy" - PRZEPRASZAM CO? Usiłowałam sobie to zwizualizować. Naprawdę. I nic O.o

      "Magiczny długopis, który po odetkaniu zamienia się w miecz." - tutaj to już chyba czepialstwo z mojej strony, ale zabrzmiało to tak, jakby Orkan to ogólnie był długopis, a kiedy miał lepszy humor mógł jeszcze robić za miecz. A Anaklysmos to MIECZ, robiący za DŁUGOPIS. Ale to wiesz, moje przewrażliwienie.

      I, yy, naprawdę? Annabeth i Percy, którzy odnaleźli piorun Zeusa, pokonali masę potworów, uratowali Obóz, przywożąc Złote Runo, odnaleźli Artemidę i podtrzymywali nieboskłon, wyszli cało z Labiryntu, pokonali inną masę potworów i, koniec końców, pokonali Kronosa (żeby już nie wymieniać osiągnięć z kolejnej serii) STALI JAK CIOŁKI NA WIDOK TRZECH PIEKIELNYCH OGARÓW I DOPIERO KRZYK SYNA ICH OTRZEŹWIŁ? Na bogów, dziewczyno, odebrałaś im charakter. Bez urazy. Naprawdę, ja chcę dobrze. Ale po prostu gdybym przeczytała jakikolwiek Twój fragment z tą dwójką, nie wiedząc o kogo chodzi, w życiu bym nie powiedziała, że chodzi o Mądralińską i Glonomóżdżka.

      "Stałem nie wiedząc co począć" - przecinek przed "nie", poza tym dodałabym coś a'la "stałem TAM", bo zwyczajnie lepiej wygląda.

      "Na swoją obronę powiem : nie miałem innego wyjścia" - AAA. Powiedz, że to przez nieuwagę ;_; Żadnych spacji między znakiem a wyrazem, weź to sprzed moich oczu!

      Bogowie, podejście Charliego w tym momencie mnie ómarło. Zaatakował, wiedząc że może zabić swojego psa. To raz. Dwa, no przecież skoro już musiał atakować, mógł się, cholera, przyjrzeć chociaż trochę lepiej, a nie tak na ślepo. A trzy: rozumiem - walka z piekielnym ogarem, ogólnie rozchwianie lekkie, możliwe zniszczenie dotychczasowego życia. Oprócz tego rany. Ale, na litość boską, on właśnie zabił psa, z którym się wychowywał. Ja wrzeszczałabym z rozpaczy nawet, gdyby to nie była moja wina, a w tym przypadku Pani O'Leary (swoją drogą, O'Leary, nie O'Learly) zginęła z jego własnych rąk, a on myśli o tym, że nikt nic do niego nie mówi. Strasznie mnie to razi.

      O, i jeszcze to że on miał drgawki na ziemi, a Annabeth i Percy stali i się patrzyli. Okej, został uznany, syn Hadesa, fanfary, ale oni byli jego rodzicami, nawet jeśli nie biologicznymi. CO ICH OBCHODZI ŻE HADES JEST JEGO OJCEM, OBCHODZI ICH ŻE ICH DZIECKO JEST RANNE.
      (przepraszam za CapsLocka. Takie rzeczy po prostu odbieram bardzo emocjonalnie)

      Usuń
    2. "Tata mówił mi, że jak dzieci dowiadują się, że są półbogami, to bogowie muszą najpierw uznać to dziecko, czyli udowodnić (w postaci znaku), że to są ich dzieci" - nie. Trochę nielogiczne. "Tata mówił mi, że żeby dziecko się dowiedziało, że jest półbogiem, to boski rodzic najpierw musi je uznać, czyli (...)"

      "No proszę chyba zostałem uznany, ale to by musiało oznaczać, że..." - "No proszę. Chyba właśnie zostałem uznany. Ale to by musiało oznaczać, że..."

      " - Co? - Chejron roześmiał się i zaklaskał w dłonie - Dobra, koniec żartów, gdzie ukryta kamera?" - Chejron. Naprawdę się tak zachował? Chejron, który jest tak stary, że pamięta czasy wielkich wyczynów Heraklesa i Achillesa? W sumie dziwi mnie samo to, że się w tym momencie zaśmiał - ale okej, spondżo. Z tym że "gdzie ukryta kamera" trochę nie brzmi.

      " - Chyba musimy porozmawiać. - odezwała się mama." - bez kropki po "porozmawiać". Mam nadzieję, że wiesz czemu. Jeśli nie, napisz, chętnie wytłumaczę ;)
      " - Charlie, uspokój się. - rzekł tata kładąc mi dłoń na ramieniu" - tu to samo. Czyli chyba nie wiesz ;D

      "Właściwie to płakałeś przytulony do płotu, za którym stała Pani O'Learly jakbyś wyczuwał krewną z podziemi. - zamilkła" - hm. Tu też kropka, ale to już nieważne. Bardziej chodzi mi o to, że słowo "krewna" tu nie pasuje. Ona nie była jego KREWNĄ z Podziemia. Ona mogła być jego znajomą z Podziemia, czy kimś tam jeszcze, ale nie krewną. No chyba, że Charles ma w sobie psią krew ;D

      " - Czy chciałbyś pojechać na obóz herosów?" - Do. Do Obozu Herosów, i to dużymi literami.

      Uff. Mam nadzieję, że odbierzesz to jako rady i wskazywanie niedociągnięć - tak, jak to pisałam. Nie miałam najmniejszego zamiaru wytykania Ci błędów brudnym paluchem, tak jak nie chciałam Cię urazić. Mam nadzieję, że pomogłam ;)

      Poza tym, "MAMO CZY TY CHODZIŁAŚ Z HADESEM" mnie rozwaliło, podobnie "MÓJ TATA JEST SYNEM BRATA MOJEGO TATY" ;D Rozdział dobry, chociaż szkoda że taki krótki ;P
      Opisy, dziewczyno! Opisy! One nie gryzą, da się je łatwo oswoić i są łagodne jak baranki.
      Powiem Ci oprócz tego, że zaskoczyłaś mnie tym Hadesem. Nawet automatycznie zaczęłam analizować sytuacje, w których mogłoby dojść do romansu między Hadesem a Annabeth, a kiedy w głowie zapaliła mi się ostrzegawcza lampka że nijak się to nie mogło zdarzyć zabrałam się do dalszej części z prędkością światła ;D A, podobało mi się też jak cholera wyjaśnienie, czemu akurat przy ich ogrodzeniu go znaleźli. Bo całe gadanie o przeznaczeniu i losie mnie nudzi - oto mamy konkrety! Wyczuł hadesowym zmysłem Panią O'Leary!
      Swoją drogą, strasznie mi jej szkoda. Bardziej, niż Charlesowi. A to nawet nie był mój pies, że tak przypomnę.
      Przepraszam, ale to była rzecz która - razem z wypaczeniem charakterów Percy'ego i Annabeth - mnie zirytowała trochę i będę musiała pobiadolić xD
      Ale ogólnie - naprawdę dobrze. Gratuluję ;3

      Usuń